Dawno, dawno temu była wdowa, która miała dziecko. A dziecko było dobrym chłopcem, którego wszyscy lubili. Pewnego dnia powiedział matce: „Wszystkie inne dzieci mają babcię, a ja nie mam. I to sprawia, że jest mi bardzo smutno!”
„Znajdziemy dla ciebie babcię” – powiedziała jego matka. Zdarzyło się kiedyś, że do domu przyszła stara żebraczka, bardzo stara i słaba. A gdy dziecko ją zobaczyło, powiedział do niej: „Będziesz moją babcią!”
I poszedł do matki i powiedział: „Na zewnątrz jest żebraczka, którą chcę dla mojej babci!” A jego matka była chętna i wezwała ją do domu; chociaż stara kobieta była bardzo brudna.
Chłopiec powiedział więc do mamy: „Chodź, umyjmy babcię!” I umyli kobietę. Ale miała we włosach bardzo dużo zadziorów, więc wyrwali je wszystkie i włożyli do słoika, po czym napełnili cały słoik. Wtedy babcia powiedziała: „Nie wyrzucaj ich, ale zakop je w ogrodzie. I nie możesz ich ponownie wykopywać, zanim nadejdzie wielka powódź”.
„Kiedy nadchodzi wielka powódź?” zapytał chłopiec.
„Kiedy oczy dwóch kamiennych lwów przed więzieniem zaczerwienią się, nadejdzie wielka powódź” – powiedziała babcia.
Więc chłopiec poszedł popatrzeć na lwy, ale ich oczy nie były jeszcze czerwone. A babcia powiedziała mu też: „Zrób mały drewniany statek i trzymaj go w małym pudełku”. I zrobił to chłopiec. Codziennie biegał do więzienia i patrzył na lwy, ku zdumieniu ludzi na ulicy.
Pewnego dnia, gdy mijał sklep mięsny, rzeźnik zapytał go, dlaczego zawsze biega do lwów. A chłopiec powiedział: „Kiedy oczy lwów zaczerwienią się, wtedy nadejdzie wielka powódź”.
Ale rzeźnik śmiał się z niego. A następnego ranka, dość wcześnie, wziął trochę kurzej krwi i natarł nią oczy lwów. Kiedy chłopiec zobaczył, że oczy lwa są czerwone, pobiegł szybko do domu i powiedział o tym mamie i babci.
A potem babcia powiedziała: „Wykop szybko słoik i wyjmij mały statek z pudełka”. A kiedy wykopali słoik, był wypełniony najczystszymi perłami, a mały statek rósł coraz bardziej, jak prawdziwy statek.
Wtedy babcia powiedziała: „Weź ze sobą słoik i wejdź na statek. A kiedy nadejdzie wielka powódź, możesz uratować wszystkie zwierzęta, które w nią wpędzono; ale istot ludzkich, z ich czarnymi głowami, nie macie ratować”. Wspięli się więc na statek, a babcia nagle zniknęła.
Teraz zaczęło padać, a deszcz padał coraz mocniej z niebios. W końcu nie spadały już żadne pojedyncze krople, tylko jeden wielki arkusz wody, który wszystko zalewał.
Potem przypłynął pies i uratowali go na swoim statku. Niedługo potem pojawiła się para myszy z małymi, głośno piszcząc ze strachu. I tych też uratowali. Woda podniosła się już na dachy domów, a na jednym z nich stała kotka, wyginając plecy i miaucząc żałośnie. Zabrali też kota na statek.
Jednak powódź wzmogła się i wzniosła na wierzchołki drzew. A na jednym drzewie siedział kruk, bijąc skrzydłami i głośno kracząc. I jego też przyjęli. W końcu rój pszczół przeleciał w ich stronę. Małe stworzenia były dość mokre i ledwo latały. Więc zabrali pszczoły na swój statek. Wreszcie po falach przepłynął mężczyzna o czarnych włosach.
Chłopiec powiedział: „Mamo, go też uratujmy!” Ale matka nie chciała tego zrobić. „Czy babcia nie powiedziała nam, że nie wolno nam ratować żadnych czarnogłowych istot ludzkich?”
Ale chłopiec odpowiedział: „Mimo to uratujemy człowieka. Żal mi go i nie mogę znieść widoku, jak dryfuje w wodzie”. Więc uratowali także człowieka.
Stopniowo woda opadła. Potem wysiedli ze swojego statku i rozstali się z człowiekiem i zwierzętami. Statek znowu się zmalał i schowali go do pudła.
Ale mężczyznę przepełniło pragnienie pereł. Poszedł do sędziego i złożył skargę na chłopca i jego matkę, po czym oboje zostali wtrąceni do więzienia. Potem przyszły myszy i wykopały dziurę w ścianie. I pies wszedł przez dziurę i przyniósł im mięso, a kot przyniósł im chleb, żeby nie musieli głodować w swoim więzieniu. Ale kruk odleciał i wrócił z listem do sędziego.
List został napisany przez boga i mówi: „Wędrowałam po świecie mężczyzn przebranych za żebraczkę. I ten chłopak i jego mama przyjęli mnie do siebie. Chłopak traktował mnie jak własną babcię i nie wahał się myć mnie, kiedy byłam brudna. Z tego powodu uratowałem ich od wielkiego potopu, za pomocą którego zniszczyłem grzeszne miasto, w którym mieszkali. Czy ty, sędzio, uwolnij ich, czy nieszczęście będzie twoim działem!”
Sędzia kazał więc ich przyprowadzić i zapytał, co zrobili i jak przeszli przez powódź. Potem opowiedzieli mu wszystko, a to, co powiedzieli, zgadzało się z listem boga. Sędzia ukarał więc ich oskarżyciela i oboje wypuścił na wolność.
Gdy chłopiec dorósł, przybył do wieloosobowego miasta i podobno księżniczka zamierzała wziąć męża. Aby jednak znaleźć odpowiedniego mężczyznę, zakryła się i usiadła w lektyce, którą wraz z wieloma innymi kazała zanieść na rynek. W każdym miocie siedziała kobieta w welonie, a pośród nich była księżniczka. A kto trafił na właściwy miot, miał zdobyć księżniczkę dla swojej narzeczonej.
Poszedł więc i tam młodzieniec, a gdy dotarł na rynek, ujrzał pszczoły, które uratował przed wielką powodzią, rojące się wokół pewnej ściółki. Podszedł do niego i rzeczywiście siedziała w nim księżniczka. A potem świętowano ich ślub i żyli długo i szczęśliwie.
Uwaga: „Wielki potop” jest tradycyjnie opowiadany i wydaje się, że leży u jego podstaw rozwodniona legenda. Porównaj z bajką Grimm „Królowa pszczół”.