Historia Hok Lee i krasnoludów (Chińska bajka)

Kiedyś w małym chińskim miasteczku mieszkał mężczyzna o imieniu Hok Lee. Był konsekwentnym, pracowitym człowiekiem, który nie tylko ciężko pracował w swoim rzemiośle, ale także wykonywał wszystkie prace domowe, ponieważ nie miał żony, która by to za niego wykonywała. „Jaki wspaniałym pracowitym człowiekiem jest ten Hok Lee!” powiedzieli jego sąsiedzi; „jak ciężko pracuje: nigdy nie wychodzi z domu, aby się zabawić lub wziąć urlop jak inni!”

Ale Hok Lee w żadnym wypadku nie był cnotliwą osobą, którą uważali za niego jego sąsiedzi. Owszem, w dzień pracował wystarczająco ciężko, ale w nocy, gdy wszyscy szanowani ludzie mocno spali, wymykał się i przyłączał do niebezpiecznej bandy rabusiów, którzy włamywali się do domów bogatych ludzi i wywozili wszystko, co mogli włożyć w ręce na.

Ten stan rzeczy trwał przez jakiś czas i chociaż złodziej był łapany od czasu do czasu i karany, żadne podejrzenia nigdy nie padły na Hok Lee, był on bardzo szanowanym, ciężko pracującym człowiekiem.

Hok Lee zgromadził już spory zapas pieniędzy jako swój udział w dochodach z tych napadów, kiedy pewnego ranka, idąc na targ, zdarzyło się, że sąsiad powiedział mu:

„Dlaczego, Hok Lee, o co chodzi z twoją twarzą? Jedna strona jest spuchnięta”.

Prawdą jest, że prawy policzek Hok Lee był dwa razy większy od jego lewego i wkrótce zaczął czuć się bardzo nieswojo.

„Zawiążę sobie twarz”, powiedział Hok Lee; „niewątpliwie ciepło wyleczy obrzęk”. Ale nic takiego. Następnego dnia było gorzej iz dnia na dzień stawało się coraz większe i większe, aż było prawie tak duże jak jego głowa i stało się bardzo bolesne.

Hok Lee nie miał nic przeciwko” kończy co robić. Nie tylko jego policzek był brzydki i bolesny, ale sąsiedzi zaczęli się z niego szydzić i wyśmiewać, co bardzo zraniło jego uczucia.

Pewnego dnia, szczęśliwym trafem, przybył do miasta podróżujący lekarz. Sprzedawał nie tylko wszelkiego rodzaju lekarstwa, ale także rozdawał wiele dziwnych zaklęć przeciwko czarownicom i złym duchom.

Hok Lee postanowił się z nim skonsultować i zaprosił go do swojego domu.

Po dokładnym zbadaniu go przez lekarza, powiedział tak: „O Hok Lee, to nie jest zwyczajna opuchnięta twarz. Podejrzewam, że popełniłeś jakiś zły czyn, który ściągnął na ciebie gniew duchów. Żaden z moich leków cię nie wyleczy, ale jeśli zechcesz mi sowicie zapłacić, mogę ci powiedzieć, jak możesz zostać wyleczony.

Potem Hok Lee i lekarz zaczęli się razem targować i upłynęło dużo czasu, zanim mogli dojść do porozumienia. Jednak w końcu lekarzowi się udało, ponieważ był zdecydowany nie rozstawać się ze swoim sekretem za pewną cenę, a Hok Lee nie miał nic przeciwko noszeniu swojego wielkiego policzka do końca swoich dni. Musiał więc rozstać się z większą częścią swoich nieuczciwie zdobytych zdobyczy.

Kiedy Doktor schował pieniądze do kieszeni, powiedział Hok Lee, aby w pierwszą noc pełni księżyca udał się do pewnego lasu i tam obserwował przy określonym drzewie. Po jakimś czasie widział, jak krasnoludy i małe duszki, które mieszkają pod ziemią, wychodzą, by tańczyć. Kiedy go zobaczą, na pewno też zmuszą go do tańca. „I pamiętaj, że tańczysz jak najlepiej” – dodał lekarz. „Jeśli dobrze tańczysz i podobasz się im, złożą ci prośbę, a potem będziesz mógł błagać o uzdrowienie; ale jeśli źle tańczysz, najprawdopodobniej zrobią ci trochę psot ze złości. Z tym pożegnał się i odszedł.

Na szczęście zbliżała się pierwsza noc pełni księżyca i we właściwym czasie Hok Lee wyruszył do lasu. Z niewielkim trudem odnalazł drzewo opisane przez lekarza i zdenerwowany wdrapał się na nie.

Ledwie usadowił się na gałęzi, zobaczył małe krasnoludki zbierające się w świetle księżyca. Przybywali ze wszystkich stron, aż w końcu pojawiły się ich setki. Wydawali się bardzo radośni, tańczyli, skakali i skakali, podczas gdy Hok Lee był tak niecierpliwy, że ich obserwował, że pełzał coraz dalej wzdłuż swojej gałęzi, aż w końcu wydał głośny trzask. Wszystkie krasnoludy znieruchomiały, a Hok Lee miał wrażenie, że jego serce również się zatrzymało.

Wtedy jeden z krasnoludów zawołał: „Ktoś jest na tym drzewie. Zejdź natychmiast, kimkolwiek jesteś, albo musimy przyjść i cię zabrać.

W wielkim przerażeniu Hok Lee zaczął schodzić; ale był tak zdenerwowany, że potknął się o ziemię i stoczył się w najbardziej absurdalny sposób. Kiedy się podniósł, podszedł do przodu z niskim ukłonem, a krasnolud, który przemówił jako pierwszy i który wydawał się być przywódcą, powiedział: „Teraz kim jesteś i co cię tu sprowadza?”

Więc Hok Lee opowiedział mu smutną historię o swoim spuchniętym policzku io tym, jak doradzono mu, aby przyszedł do lasu i błagał krasnoludy o wyleczenie go.

– Dobrze – odparł krasnolud. "Zobaczymy. Najpierw jednak musisz zatańczyć przed nami. Gdyby twój taniec nam się podobał, może uda nam się coś zrobić; ale jeśli będziesz źle tańczył, z pewnością cię ukarzemy, więc teraz odbierz ostrzeżenie i tańcz.

Po tych słowach on i wszystkie inne krasnoludy usiedli w dużym kręgu, pozostawiając Hok Lee samotnie tańczącego na środku. Poczuł się na wpół śmiertelnie przerażony, a poza tym był mocno wstrząśnięty upadkiem z drzewa i nie miał ochoty tańczyć. Ale z krasnoludami nie można było igrać.

"Zaczynać!" zawołał ich przywódca i „Rozpocznij!” krzyczała reszta chórem.

Więc w rozpaczy zaczął Hok Lee. Najpierw skakał na jednej nodze, potem na drugiej, ale był tak sztywny i tak zdenerwowany, że podjął marną próbę, a po jakimś czasie osunął się na ziemię i przysiągł, że już nie będzie mógł tańczyć.

Krasnoludy bardzo się rozzłościły. Stłoczyli się wokół Hok Lee i znęcali się nad nim. – Rzeczywiście, przyjdź tu na uzdrowienie! wołali, „przyniosłeś ze sobą jeden wielki policzek, ale dwa odbierzesz”. I po tym uciekli i zniknęli, pozostawiając Hok Lee, aby jak najlepiej mógł odnaleźć drogę do domu.

Kuśtykał, znużony i przygnębiony, i trochę zaniepokojony groźbą krasnoludów.

Ani też jego obawy nie były bezpodstawne, gdyż kiedy wstał następnego ranka, jego lewy policzek był spuchnięty tak samo jak prawy i ledwo widział na własne oczy. Hok Lee był w rozpaczy, a jego sąsiedzi szydzili z niego bardziej niż kiedykolwiek. Lekarz również zniknął, więc nie pozostało mu nic innego, jak spróbować ponownie z krasnoludami.

Czekał miesiąc, aż znów nadejdzie pierwsza noc pełni księżyca, po czym powlókł się z powrotem do lasu i usiadł pod drzewem, z którego spadł. Nie musiał długo czekać. Niedługo krasnoludy wyszły na zewnątrz, aż wszyscy się zebrali.

„Nie czuję się całkiem łatwo”, powiedział jeden; „Czuję się tak, jakby jakiś okropny człowiek był blisko nas”.

Kiedy Hok Lee to usłyszał, podszedł i pochylił się na ziemię przed krasnoludami, które tłoczyły się wokół, i śmiał się serdecznie z jego komicznego wyglądu z dwoma dużymi policzkami.

„Czego chcesz?” zapytali; Hok Lee zaczął opowiadać im o swoich nowych nieszczęściach i tak usilnie błagał o dopuszczenie jeszcze jednej próby w tańcu, że krasnoludy zgodziły się, ponieważ nie ma nic, co kochają tak bardzo, jak zabawę.

Teraz Hok Lee wiedział, jak wiele zależy od jego dobrego tańca, więc ożywił dobrego ducha i zaczął, najpierw powoli i stopniowo, i tańczył tak dobrze i z gracją, i robił tak nowe i wspaniałe kroki, że krasnoludy były nim całkiem zachwycone.

Klaskali swoje malutkie rączki i krzyczeli: „Dobra robota, Hok Lee, dobra robota, dalej, tańcz więcej, bo jesteśmy zadowoleni”.

A Hok Lee tańczył i tańczył, aż naprawdę nie mógł już tańczyć i musiał przestać.

Wtedy przywódca krasnoludów powiedział: „Jesteśmy bardzo zadowoleni, Hok Lee, a w nagrodę za twój taniec twoja twarz zostanie uzdrowiona. Pożegnanie."

Po tych słowach on i inne krasnoludy zniknęli, a Hok Lee, przykładając dłonie do twarzy, z wielką radością stwierdził, że jego policzki zostały zredukowane do swoich naturalnych rozmiarów. Droga do domu wydawała mu się krótka i łatwa, więc poszedł do łóżka szczęśliwy i postanowił, że już nigdy nie będzie rabował.

Następnego dnia całe miasto było pełne wiadomości o nagłym uzdrowieniu Hoka. Sąsiedzi wypytywali go, ale nie mogli nic od niego wydobyć, poza tym, że odkrył cudowne lekarstwo na wszelkiego rodzaju choroby.

Po pewnym czasie przyszedł bogaty sąsiad, który chorował od kilku lat, i zaproponował Hok Lee dużą sumę pieniędzy, jeśli powie mu, jak może zostać wyleczony. Hok Lee zgodził się pod warunkiem, że przysiągł dochować tajemnicy. Zrobił to, a Hok Lee opowiedział mu o krasnoludach i ich tańcach.

Sąsiad odszedł, uważnie posłuchał wskazówek Hok Lee i został należycie uzdrowiony przez krasnoludy. Potem kolejny i kolejny przybył do Hok Lee, by błagać o jego tajemnicę, i od każdego wyciągnął przysięgę dochowania tajemnicy i dużą sumę pieniędzy. Trwało to przez kilka lat, aż w końcu Hok Lee stał się bardzo bogatym człowiekiem i zakończył swoje dni w pokoju i dobrobycie.

Zostaw komentarz!

Komentarz zostanie opublikowany po weryfikacji

Możesz zalogować się za pomocą swojej nazwy użytkownika lub zarejestrować się na stronie.