Dawno się dawno, w dawnych czasach mieszkał młody człowiek o imieniu Dschou Tschu. Był więcej niż zwykłą siłę, a nikt nie mógł go wytrzymać. Był też dziki i nienaruszony i gdziekolwiek był, kłótnie i bijatyki powstały. Jednak starsi wsi nigdy nie odważyli się poważnie ukarać. Nosił wysoki kapelusz na głowie, ozdobiony dwoma skrzydłami bażantów. Jego ubrania były tkane z haftowanego jedwabiu, a u jego boku wisiała smokring miecz. Został dany grać i picie, a jego dłoń była skłonna do wzięcia, co należała do innych. Kto jest obrażony z nim, miał powód do strachu konsekwencji, a zawsze mieszano w sporach, w których inni byli zaangażowani. W ten sposób utrzymywał go na lata i był szkodnikami w całej okolicy.
Następnie nowa mandarynka przyszła do tej dzielnicy. Kiedy przybył, po raz pierwszy poszedł cicho o kraj i słuchał skarg ludzi. I powiedzieli mu, że w tej dzielnicy było trzy wielkie złe zło Dschou Tschu pochodziło tylko z tawerny, gdzie piły. Wycisnął swój miecz i śpiewał w głośnym głosie.
Kiedy dotarł do domu, zapytał: "Kto tu płacze tak żałośnie?"
i mandarynka odpowiedział: "Ja Płaczam z powodu cierpienia ludzi."
wtedy Dschou Tschu widział go i wybuchł do głośnego śmiechu.
"Jesteś pomylony, mój przyjacielu", powiedział. "Bunt kręci się wokół nas jak wrzącą wodę w czajniku. Ale tutaj, w naszym małym rogu ziemi, wszystko jest ciche i spokojne. Żniwa były obfite, kukurydza jest obfita, a wszystko idzie radośnie o swojej pracy. Kiedy ze mną rozmawiasz o niebezpieczeństwie, muszę myśleć o człowieku, który jęczy bez chorób. A kim jesteś, powiedz mi, że, który zamiast żałować dla siebie, żałuję dla innych? A co robisz przed moimi drzwiami?"
"Jestem nowym mandaryńskim "- odpowiedział drugiemu. "Odkąd opuściłem miot, szukam w okolicy. Uważam, że ludzie są uczciwi i proste w drodze życia, a każdy ma wystarczający do noszenia i jedzenia. To wszystko, jak stwierdzasz. Jednak dziwne powiedzenie, gdy starsi spotykają się, zawsze wzdychają i narzekają. A jeśli zostaną zapytani, odpowiadają: "Są trzy wielkie zło w naszej dzielnicy!" Przyjechałem poprosić cię o zlikę z nimi, co do trzeciej, może lepiej pozostać milczenie. I to jest powód, dla którego płaczę przed twoimi drzwiami."
"Cóż, jakie są te zło? " odpowiedział dschou tschu. "Porozmawiaj swobodnie i powiedz mi otwarcie wszystko, co wiesz!"
"Pierwsze zło" – powiedział mandaryńczyk, "jest złym smokiem na długim moście, który powoduje, że woda wzrasta tak człowiek a bestia utopi się w rzece. Drugim złem jest tygrys z białym czołem, który mieszka na wzgórzach. I trzeci zły, Dschou Tschu-jest sobą!"
następnie rumieniec wstyd zamontowany na policzku mężczyzny, a on ukłonił się i powiedział:" Przyjechałeś tutaj z daleka, by być mandaryńskim tej dzielnicy, a jednak czujesz się tak sympatia dla ludzi? Urodziłem się w tym miejscu, a mimo to zrobiłem tylko naszych starszych. Jakiego rodzaju istotę muszę być? Błagam, że znów wrócisz do domu. Zobaczę, że sprawy poprawiają się!"
Potem pobiegł bez zatrzymywania się na wzgórza i polował na tygrysa z jaskini. Ten ostatni skakał w powietrze, aby cały las był wstrząśnięty jak burzy. Potem przyszedł spieszyć się, ryk i wyciągnął pazurami savagely, by przejąć jego wroga. DSCHOU TSCHU wszedł przez tempo, a tygrys zapalił na ziemi bezpośrednio przed nim. Potem wrzucił szyję tygrysa na ziemię lewą ręką i pokonał go bez zatrzymywania się po prawej stronie, dopóki nie skończy na ziemi. Dschou TSCHU załadował tygrysa na plecach i poszedł do domu.
Potem poszedł do długiego mostu. Rozbierał się, wziął miecz w ręku, a tym samym zanikła na wodę. Nie wcześniej zniknął, niż nastąpiło gotowanie i syczenie, a fale zaczęły się piankować i billow. Brzmiało to jak szalone bicie tysięcy kopyt. Po pewnym czasie strumień krwi wystrzelił z głębokości, a woda rzeki zmieniła się na czerwono. Potem Dschou TSCHU, trzymając smoka w dłoni, wzrósł z fal.
Poszedł do mandarynki i zgłoszonej, z kokardą: "Odciąłem głowę smoka, a także zrobiłem też z tygrysem. W ten sposób radośnie wykonałem twoje polecenie. A teraz wędruję, abyś mógł również pozbyć się trzeciego zła. Panie, patrz nad moim krajem i powiedz starszym, że potrzebują smutku nie więcej!"
Kiedy powiedział, że zaciągnął się jako żołnierz. W walce przeciwko rabusiom zyskał wielką reputację i raz, kiedy to ostatnie naciskały go mocno, a on widział, że nie mógł się uratować, ukłonił się na wschodzie i powiedział: "Dzień przyszedł w końcu, kiedy potrafiłem Na mój grzech z moim życiem! Potem zaoferował szyję miecza i zmarł.
Uwaga: legendarna opowieść, a nie folk-historia, z drobnym morałem.