Skradzione rzepy, magiczny obrus, kozie koziołkowe i drewniany gwizdek (Rosyjska bajka)

Bajki ludowe, Rosyjskie bajki ludowe439

Jest to historia, która stara Piotr mówiła, gdy albo Vanya czy Maroosia była krzyżem. To często się nie stało; Ale nie byłoby to sensu udawać, że w ogóle się nie stało. Czasami była to Vanya, która skarciła Maroosię, a czasami była Maroosia, która skarciła Vanya. Czasami nastąpiły dwie skarce na razie. I stary Piotr nie lubił krzyżowości w chacie, kto to zrobił zberzenie. Powiedział, że zepsuł tytoń i położył kwaśny smak herbaty. I oczywiście, kiedy dzieci pamiętały, że psowali herbatę ich dziadek i tytoń, zatrzymali się tak szybko, jak tylko mogli, chyba że ich języki uciekli z nimi – co się stanie, czasami wiesz, nawet dorosłym ludziom. Ta historia była kiedyś powiedziana na dwa sposoby. Była albo opowieścią o starym człowieku, który był niepokojący przez starej kobiety lub opowieść o starej kobiecie, która była niepokoiła przecinającym starym człowiekiem. A chwila starego Piotra rozpoczął historię, w których oboje dzieci zapytałyby raz: "Który jest krzyżyk? Czas to stara kobieta – powiedział ich dziadek; "Ale tak jak nie, będzie to stary człowiek."

, a następnie każda kłótnia została dobiegł końca i została zapomniana przed końcem historii. To jest historia.

stary człowiek i stara kobieta mieszkała w małym drewnianym domu. W całym domu był ogród, zapchany z kwiatami, ziemniakami, buraczami i kapustami. W jednym rogu domu było wąskie drewniane schody, które poszły w górę i w górę, skręcając i skręcając w wysokiej wieży. W szczycie wieży był gołębie, a na szczycie Dovecot był dach płaskowy.

Teraz stara kobieta nigdy nie była zadowolona z wycierania starego człowieka. Botknął cały dzień, a ona łakie całą noc. Gdyby był za dużo deszczu, był to błąd starego człowieka; A gdyby była susza, a wszystkie zielone rzeczy były sparżone z powodu braku wody, cóż, stary człowiek miał winić za nie zmieniając pogody. I choć był stary i zmęczony, to było takie samo, jak bardzo pracuje na ramionach. Ogród był pełny. W ogóle nie było miejsca, nawet na jeden groch. Nagle stara kobieta wyznacza jej serce na rosnących rzepach.

"Ale nie ma miejsca w ogrodzie", mówi staruszek.

"Sow je na Góra Dovecot – mówi stara kobieta.

"Ale nie ma tam ziemi">

Więc staruszek pracował w górę iw dół ze zmęczonymi starymi kościami i zakrył górną część gołębie z dobrą czarną ziemią. Mógł tylko zająć trochę czasu, ponieważ był stary i słaby, a ponieważ schody były tak wąskie i niebezpieczne, że musiał się trzymać obiema rękami i nosić ziemię w torbie, którą trzymał w zębach. Jego zęby były wystarczająco silne, bo gryził skorupy całe życie. Stara kobieta nie zostawiła go niczym innym, ponieważ zabrała wszystkie okruchy za siebie. Stary człowiek zrobił najlepiej, a wieczorem szczytu gołymotom był pokryty ziemią, a on zasiły go z nasion rzepy.

następnego dnia, a dzień po tym i każdego dnia, stary Kobieta skarcił starego człowieka, dopóki nie poszedł do Govecot, aby zobaczyć, jak wsiadły do ​​nasion rzepy.

"Czy są one gotowe do jedzenia?"

"Nie są one gotowe jeść."

"jest zielony kiełkowanie?"

"Green jest kiełkować zszedł z Dovecot i powiedział: "Rzępy robią drobno, dość duże, otrzymują; Ale wszystkie najlepsze zostały skradzione."

"skradziony? " zawołał starej kobiety, drżąc z wściekłością. "I czy mieszkałeś przez te wszystkie lata i nie nauczyłeś się trzymać złodziei z łóżka rzepy, na górze gołębie, na szczycie wieży, na szczycie domu? Z tobą i nie ośmielasz się powrotu powrotu, dopóki nie złapałeś złodziei."

Starzec nie ośmielił się powiedzieć jej, że drzwi zostały przykręcone, chociaż wiedział, że to, co wiedział ponieważ sam go skręcił. Pospieszył z domu, bardziej dlatego, że chciał wydostać się z słuchu jej zbeształ niż dlatego, że miał jakieś nadzieje na znalezienie złodziei. "Mogą być ptakami", myśli, że on, "lub małe brązowe wiewiórki. Kto jeszcze mógł się wspinać tak wysoko bez użycia schodów? A jak stary człowiek jest taki jak ja, a latając przez szczyty o wysokich drzewach i biegając w górę iw dół gałęzi?"

, więc odszedł bez obiadu do głębokiego lasu.

Ale Bóg jest dobry dla starych mężczyzn. Czy nie dał mi dwóch małych gołębi, którzy prawie zawsze są tak samo wesołe, jak wszystkie małe gołębie powinny być? A Bóg poprowadził starego mężczyznę przez las, choć stary człowiek myślał, że po prostu wędruje, próbując stracić siebie i zapomnieć o besztającym głosu starej kobiety.

i po tym, jak poszedł długo Przez ciemnozielony las widział małą chatę stojącą pod sosną. Nie było dymu pochodzącego z komina, ale w chacie było tak samo szczupły, słysząc go daleko. Tak było jak zbliżać się do rookery wieczorem lub niepokojące dużo szpaków. A gdy starca przyszedł powoli bliżej chaty, pomyślał, że widział małe twarze patrząc na niego przez okno i zaglądając przez drzwi. Nie mógł być pewien, ponieważ byli tak szybko. I przez cały czas, że rozdrobnił się głośniej i głośniej, dopóki starego człowieka prawie włożył ręce do uszu.

, a potem nagle zatrzymał się. W ogóle nie było żadnego hałasu. Stary człowiek stał nadal. Wiewiórka upuściła stożek jodły blisko, a stary człowiek był zaskoczony upadkiem, ponieważ wszystko inne było tak ciche.

"Cokolwiek jest w chacie, nie będzie gorsze niż Stara kobieta – mówi stary człowiek. Znak Znak Krzyża Świętego i podchodzi do małej chaty i przejdzie przez drzwi.

Nie było nikogo zobaczyć. Myślałbyś, że chata była pusta.

Stary człowiek wziął krok do środka, zginając pod małymi niskimi drzwiami. Wciąż nie widział nikogo, tylko wielki sterty szmat i koce na miejscu do spania na szczycie pieca. Chata była tak czysto, jak gdyby miała tylko tę minutę, został zmieciony przez Maroosia. Ale na środku podłogi leżącego było złom zielonego liścia, a staruszek wiedział w chwili, że był to złom zielonego liścia z szczytu młodej rzepy.

i podczas gdy Stary człowiek spojrzał na to, sterty koce i dywanów na piecu poruszył się, najpierw w jednym miejscu, a następnie w innym. Potem było trochę śmiechu. Potem kolejny. I nagle było wielkie wymieszać się w kocach, a wszystkie były one rzucone z tyłu heer-stelter, a dziesiątki i dziesiątki małych dzieci, śmieją się i śmieją się i śmiejąc się i patrząc na staruszka. A każde dziecko miała małą rzepę i pokazała go starym człowiekiem i roześmiała się. Im więcej przychodzili w chacie, tym bardziej wydawało się być gadającym w piecu i ściskając, aby wydostać się po drugiej. Hałas zgrzytania i śmiechu zrobiłby twoją głową. I każdy z dzieci z pieca mieli małą rzekę jak inni, i pomachały go i pokazał go starym człowiekiem i roześmiał się jak cokolwiek.

"Ho", mówi stary człowiek, "Więc jesteś złodziejami, którzy skradziły tuleje ze szczytu gołębiaka?"

"Tak," zawołał dzieci, a chatter grzechotał tak szybko jak gradeta na dachu. "Tak! tak! tak! Ukradliśmy rzepy."

"Jak dotarłeś na szczyt gołębi, gdy drzwi do domu były przykręcone i szybkie?"

w tym, że dzieci wszyscy pękają śmiejąc się i nie odpowiedział na słowo.

"śmiej się, możesz", powiedział staruszek; "Ale to ja dostajesz skargę, gdy flaczki odlatują w nocy."

"Nieważne! nieważne!" zawołał dzieci. "Zapłacimy za rzepy"

"Jak możesz za nich zapłacić?" pyta starego człowieka. "Nie masz nic do zapłacenia."

wszystkie dzieci rozdrobniły razem i spojrzał na starego mężczyzny i uśmiechnął się. Wtedy jeden z nich powiedział ze starym mężczyzną: "Czy jesteś głodny, dziadek?"

"Głodny!" mówi stary człowiek. "Dlaczego tak, oczywiście jestem, moja droga. Szukałem cię przez cały dzień i musiałem zacząć bez mojej obiadu."

"Jeśli jesteś głodny, otwórz szafkę za tobą."

stary człowiek otworzył szafkę.

"Wyjąć obrus."

Stary człowiek wyjął obrus.

"Rozłóż go na stole". p>

stary człowiek rozłożył obrus na stole.

"teraz!" krzyknął dzieci, mówiąc jak tysiąc gniazd pełnych młodych ptaków: "Wszyscy usiądziemy i zjemy obiad".

Wyciągnęli ławki i dali starego człowieka krzesło na jednym końcu, a Wszystko zatłoczone wokół stołu gotowe do rozpoczęcia.

"Ale nie ma jedzenia", powiedział stary człowiek.

jak się śmiali!

"Dziadek" Jeden z nich śpiewa z drugiego końca stołu, "po prostu powiesz obrus, aby odwrócić się na zewnątrz"

"Jak?" Mówi, że.

"Powiedz obrus, aby odwrócić się na lewą stronę. To jest wystarczająco łatwe."

"Nie ma żadnej szkody w robieniu tego", myśli starego człowieka; Mówi więc do obrusu tak mocno, jak mógł, "Teraz ty, obrus, odwróć się na zewnątrz!"

obrus na powietrzu, i przetoczył się w ten sposób i tak, jakby to był byli w wirzeli, a potem nagle położył się ponownie na stole. I w jakiś sposób zakrył sobie dania i płyty i drewniane łyżki ze zdjęciami na nich i miseczki zupy i grzybów oraz kashę oraz mięso i ciasta oraz ryby oraz kaczki, a wszystko, co mogłeś wymyślić, gotowy na najlepsze obiad na świecie.

Szlak i śmiech zatrzymał się, a starzec i te dziesiątki i dziesiątki małych dzieci ustawionych na pracę i jedli wszystko na stole.

"z was myje naczynia? " zapytał starego mężczyzny, kiedy wszyscy zrobili.

Dzieci roześmiane mówi stary człowiek, "Włącz na zewnątrz."

up Skoczył obrus ze wszystkimi pustymi naczyniami i brudnymi talerzami i łyżkami, wirując w ten sposób i że w powietrzu i nagle rozłożył sobie płasko ponownie Na stole, tak czyste i białe, jak gdy wyjęto z szafki. Nie było dania, ani miski, ani łyżka lub talerz lub nóż do zobaczenia; Nie, nawet okruchy Z tobą i powiedz więcej o tych rzepach."

"Cóż, jestem z tym zadowolony", mówi stary człowiek. I bardzo ostrożnie złożył obrus i odłożył go w koszuli i powiedział, że musi iść.

"Good-bye", mówi, "i dziękuję za kolację i obrus."

"good-bye", powiedz," i dziękuję za torebki " Dopóki nie przyszedł w pobliżu małego drewnianego domu, gdzie mieszkał ze starą kobietą. Gdy tylko się tam przyszedł, poślizgnął się jak każda mysz. I tak szybko, jak włożył głowę w drzwi, stara kobieta zaczęła, -

"Czy znalazłeś złodzieje, stary głupiec?"

"Znalazłem złodziei".

"Kim oni byli?"

"Byli całym tłumem małych dzieci."

"Czy dano Ci bić, które pamiętają ?"

"Nie, nie mam."

"Co? Przynieś je do mnie, a ja nauczę je ukradnie moje rzepy!"

"Nie mam ich."

"Co zrobiłeś z nimi?"

"Zadałem z nimi obiad" Ale mówił, że ona też zrobiła – tak, a krzyk i krzyczałem – a to był cały stary człowiek, nie mógł uciekać z domku. Ale stał nadal i słuchał i pomyślał o czymś innym; A kiedy zrobiła, powiedział: "Zapłacili za toalety".

"opłacone za rzepy!" skarcił starą kobietę. "Dużo dzieci! Co ci da? Grzyby? Możemy je zdobyć bez utraty naszych rzep."

"Dali mi obrus "- powiedział stary; "To bardzo dobry obrus."

Wyciągnął go z koszuli i rozłożył go na stole; I tak szybko, jak mógł, zanim znów się zaczęła, powiedział: "Obrus, odwrócił się na zewnątrz!"

Stara kobieta zatrzymała się krótko, tylko kiedy oddychała oddech, by bić, gdy obrus podskoczył W górę i tańczył w powietrzu i ponownie osiadł na stole, pokryte rzeczami do jedzenia i pić. Smeltują mięso, wziął łyżkę zupy i wypróbował wszystkie inne potrawy.

"Spójrz na wszystkie zmywanie, to oznacza, że" mówi ona.

"obrus, włącz na zewnątrz! " mówi stary człowiek; I było wir białej tkaniny i naczyń i wszystkiego innego, a następnie obrus rozłożył się na stole tak czystym jak tylko możesz życzyć.

"To nie jest zły obrus" – mówi stary kobieta; "Ale oczywiście należyli mi coś za kradzież wszystkich tych rzepików".

Stary człowiek nic nie powiedział. Był bardzo zmęczony, a on właśnie położył i poszedł spać Na swoim miejscu. "Byli moimi rzemiosami", mówi, że "i nie widzę, dlaczego powinien mieć udział w obrusie. Miał od niego posiłek na moim wydatku, a raz wystarczy. Potem położyła się i poszła spać, narzekając sobie nawet w jej snach.

wcześnie rano stara kobieta obudziła starego mężczyznę i kazała mu, żeby podszedł do Govecot i zobaczył, jak te rzepy były Wsiadając.

Wstał i potarł oczy. Kiedy zobaczył obrus na stole, życzenie przyszedł do niego, aby zacząć dzień zacząć dzień. Zatrzymał się więc w środku zakładania koszuli i wezwał do obrusu, "obrus, włączyć się na zewnątrz!"

Nic się nie stało. Dlaczego coś się dzieje? To nie był ten sam obrus.

Stary człowiek powiedział starym kobiecie. "Powinieneś wczoraj zrobić dobry święto" – mówi, że obrus nie jest już dobry. To znaczy, to nie jest tak dobry; To jak każdy zwykły obrus."

"Większość obrus jest", mówi stara kobieta. "Ale o czym się spalasz? Idziesz i spójrz na te rzepy."

Stary człowiek wspinał się w wąskie skręcone schody. Trzymał się obiema rękami ze strachu przed upadkiem, ponieważ byli tak stromym. Wspiął się na szczyt domu, na szczyt wieży, na szczycie gołębicy i spojrzał na rzepy. Spojrzał na rzepy, a on policzył to rzepy, a potem powoli przyszedł ponownie po schodach, zastanawiając się, co powiedziała mu stara kobieta.

"Cóż," mówi starą kobietę w jej ostrym głosie : "Czy dobrze robią? Bo jeśli nie, wiem, którego wina jest."

"Robiają się drobno "- powiedział staruszek; "Ale niektórzy z nich odeszli. Rzeczywiście, sporo z nich zostało skradzione."

"skradziony! " krzyczał starą kobietę. "Jak śmiesz tam stoisz i powiesz mi? Nie znalazłeś wczoraj złodziei? Idź i znów znajdź te dzieci, i zabierz ze sobą kij, a nie pokazuj się tutaj, dopóki nie możesz mi powiedzieć, że nie kradną w pośpiechu."

"Pozwól mi mieć Ugryzienie jedzenia – błaga stary człowiek. "To daleko, aby przejść na pusty żołądek."

"Nie ma kłodownika!" Krzyki starej kobiety. "Koniec z tobą. Pozwalając, aby moje rzepy były skradzione każdej nocy, a potem rozmawiam ze mną o ugryzieniu żywności!"

Więc starca odszedł ponownie bez jego obiadu i pokochany w lesie tak szybko, jak mógłby dostać Z wyposażenia strzału starego jęzowego języka Dałem starym człowieku i położył go na stole zamiast jej. Powiedziała, że ​​odwróciła się do środka, a skończyła się i odwrócił się i ponownie opadł płasko, wszystko pokryte dobrymi rzeczami. Ona jadła tyle, ile mogła się trzymać. Potem powiedziała obrus, aby wyłączyć się na zewnątrz i złożyła go i ukrył go ponownie w piersi żelaza.

Tymczasem starego człowieka zacisnął pasek, ponieważ był tak głodny. Pokaleczył przez zielony las, aż przyszedł do małej chaty stojącej pod sosną. Nie było dymu pochodzącego z komina, ale było takim spotkaniem, pomyślałbyś, że wszystkie Vanyas i Maroosias w Świętej Rosji rozmawiali ze sobą w środku.

nie przyszedł w zasięgu wzroku Buda niż dziesiątki i dziesiątki małych dzieci przyszły wylewając się z drzwi, aby go poznać. I każdy z nich miał rzepę i pokazał go starym człowiekiem i roześmiał się i zaśmiał się, jakby był najlepszym żartem na świecie.

"Wiedziałem, że to ty", powiedział Stary człowiek.

"Oczywiście, że to był nas" – zawołał dzieci. "Ukradliśmy rzepy"

"Ale jak dotarłeś na szczyt gołębie, gdy drzwi do domu były przykręcone i szybkie?"

Dzieci roześmiane i roześmiane i nie odpowiedział na słowo.

"śmiej się, możesz", mówi stary człowiek; "Ale to ja dostajesz skargę, gdy flaczki odlatują w nocy."

"Nieważne! nieważne!" zawołał dzieci. "Zapłacimy za rzepy"

"Wszystko bardzo dobrze", mówi starca; "Ale ten obrus twojej – był w porządku wczoraj, ale dziś rano nie dałoby mi nawet szklanki herbaty i pościela czarnego chleba."

na tym, że twarze małych dzieci były niespokojny i grób. Przez chwilę lub dwa wszyscy zgubili razem i nie powiadomili starego człowieka. Wtedy jeden z nich powiedział:

"Cóż, tym razem damy ci coś lepszego. Damy ci kozę."

"Koza? " mówi stary człowiek.

"Koza z przeziębieniem w głowie" – powiedział dzieci; I zatłoczyli go wokół niego i zabrali go za chatą, gdzie była szara koza z długą brodą przycinającą krótką trawę.

"To wystarczająco dużo kozy", mówi staruszek; "Nie widzę z nim nic złego."

"To lepsze niż to" zawołał dzieci. – Powiesz to, żeby kichać Więc zdjął kapelusz i ukłonił się do kozy. "Kichać, kozi", mówi, że I jak kichnięte, dobre złote kawałki przeleciały z niego we wszystkich kierunkach, aż ziemia była gęsta z nimi.

"To wystarczy", powiedział dzieci pośpiesznie; "Powiedz mu, żeby się powstrzymać, bo całe to złoto nie jest dla nas sensu, a to jest takie kłopotliwe, musi go zamiatać."

"Zatrzymaj kichanie, kozi", mówi staruszek; a koza przestała kichać, i stała tam, dysząc i bezdech w środku morza złotych kawałków martwe liście. Mój stary ojciec mówili, że te złote kawałki leżą wciąż dla każdego, aby odebrać; Ale wątpię, czy wiedział, gdzie ich szukać, albo miałby lepsze ubrania na plecach i trochę więcej jedzenia na stole. Ale kto wie? Jakiś dzień możemy przyjść na tej małej chaty gdzieś w lesie, a potem będziemy wiedzieć, czego szukać Potem przywieźli staruszek do chaty i dał mu miskę Kaszą, ponieważ nie miał obiadu. Nie było magii o Kaszmie; Ale było wystarczająco dobrej Kaszki na wszystko, a głód to lepiej. Kiedy staruszek skończył Kaszę i pij szklankę herbaty i palił małą fajkę, wstał i zrobił niski łuk i podziękował dzieciom. A dzieci przywiązały linę do kozy i wysłali z nim starego domu. Poklepał się z lasem, a kiedy poszedł, spojrzał wstecz, a nie było małe dziwne dzieci wszystkie tańczą razem, a on usłyszał, jak gmina i krzycząc: "Kto ukradł rzepy? Ukradliśmy rzepy. Kto zapłacił za rzepy? Zapłaciliśmy za rzepy. Kto ukradł obrus? Kto zapłaci za obrus? Kto znów się ukradnie turę? Ponownie ukradkujemy turę."

Ale staruszek był zbyt zadowolony z kozy, aby dać wiele uwagi do tego, co powiedzieli; I go pokonał do domu przez zielony las tak szybko, jak mógł, z krajem klejeniem i chodzeniem za nim, ciągnąc pozostawia krzaki, by przeżuwał się, gdy pospieszni razem.

Stara kobieta czekała w drzwiach domu. Była jeszcze tak gniewa jak zawsze.

"Czy pobiłeś dzieci?" krzyczała. "Czy pobiłeś dzieci za kradzież moich dobrych rzepek?"

"Nie", powiedział stary człowiek; "Zapłacili za rzepy."

"Co zapłacili?"

"Dali mi tę kozę."

"To chuda stara koza! Mam już trzy, a najgorsze z nich jest lepsze niż to."

"Ma zimno w głowie "- mówi stary człowiek.

"Gorzej niż kiedykolwiek! " krzyczy starej kobiety.

"Poczekaj chwilę", mówi stary człowiek tak szybko, jak mógł, aby powstrzymać jej skarce Zaczął się potrząsnąć się niemal do bitów, kichania i kichania i kichanie. Dobre kawałki złota przeleciały wszystkie sposoby na raz. A stara kobieta rzuciła się po kawałkach złota, zbierając je jak stara kukurydza kukurydza. Tak szybko, jak podniosła ich więcej złotych kawałków przyszedł prysznic na jej jak ciężkie złoto grad, bicie ją na głowę i ręce, gdy wygrała po tych, którzy już spadły.

"Stop kichanie, koza – - mówi stary człowiek; A koza stał tam zmęczony i dysząc, próbując wstać oddech. Ale stara kobieta nie spojrzała, aż zebrała wszystkich sztuk złota. Kiedy spojrzała, powiedziała -

"Nie ma dla ciebie kolacji. Miałem już kolację."

Stary człowiek nic nie powiedział. Związał kozę do drzwi domu, gdzie może jeść zieloną trawę. Potem poszedł do domu i położył się i zasnął od razu, ponieważ był starym mężczyzną i zrobił dużo chodzenia.

Jak tylko zasypiał starą kobietę niezwiązaną z kozą i Zabrałem go i ukrył go w krzakach i zamiast tego związał jedną z własnych kóz. "Byli moimi rzemiosami", mówi, że sobie, "i nie widzę, dlaczego powinien mieć udział w złoto". Potem wszedł, i położyła się do siebie.

wcześnie rano obudziła staruszka "Kłamałbyś cały dzień i niech wszyscy złodzieje na świecie wejdą i ukradli moje rzepy. Z tobą do gołym do gołym i zobacz, jak się wsiadają, jak robią to moje rzepy."

Stary człowiek wstał i potarł oczy, i wspiął się na rickety schody, skrzype, skrzype, skrzype, trzymając się z obu ręce, dopóki nie przyszedł na szczyt domu, na szczyt wieży, na szczyt Dovecot, i spojrzał na rzepy.

Bał się zejść, bo nie było trudności Wszelkie rzepy w ogóle Była tak zły, że potrząsnęła jak szmata na wysokim wiatrze, a staruszek położył oba ręce do uszu i kędzierzały w lesie Przyszedł do chaty pod sosnami. Tym razem małe dzieci dzieci nie ukrywały się pod kocami lub w kuchence, ani chating w chacie. Byli wszędzie na dachu chaty, tańcząc i czołgając się. Niektórzy z nich nawet siedzieli na kominie. A każdy z małych dzieci bawili się z rzepką. Jak tylko zobaczyli starego człowieka, wszyscy przyszli spadać z dachu, jeden po drugim, udaj się na obcasach, jak dużo grochu, który wyrzuca łopatę.

"Ukradliśmy rzepy!" krzyknęli, zanim starzec mógł coś powiedzieć.

"Wiem, że tak", mówi stary człowiek; "Ale to nie robi tego lepiej dla mnie. I to, kto staje się zbeształ, gdy rzepy odlatują w nocy."

"Nigdy więcej! " krzyknął dzieci.

"Cieszę się, że to słyszę" – mówi stary człowiek.

", a my zapłacimy za rzepy"

"Dziękuję uprzejmie", mówi stary człowiek. Nie miał serce, aby być zły na tych małych dzieciach. Dali go starym człowieku.

"Nigdy nie mogę tego grać" – mówi staruszek. "Nie znam jednej melodii z innego; A gdybym to zrobił, moje stare palce są tak sztywne jak gałązki dębowe."

"cios w nim "zawołał dzieci; A wszyscy inni przyjechali okrągłe, śmiejąc się i rozmawiając i szepcząc do siebie. "Czy on będzie w tym cios?" zapytali. "On zamierza w to uderzyć". Jak się śmiała!

Staruszek wziął gwizdek i zebrał oddech i wyszklepał swoje policzki i wrwało w fajce whistle tak mocno, jak mógł. A zanim zdążył wziąć gwizdek z warg, trzy tętniący życiem wsunął się z tego, i pokonali go tak mocno, jak mogliby iść, chociaż nie było nikogo, kto by ich trzymał. ! ! ! Trzy biorki zszedł na niego po drugiej.

"Dowl ponownie!" Dzieci krzyczały, śmiejąc się, jakby byli szaleni. "Dowl ponownie – szybki, szybki, szybki, powiedz, że bicze, aby dostać się do gwizdka"

Starzec nie czekał, aby zostać dwukrotnie mówił. Blew na wszystko, czego był wart, i natychmiast trzech biorców przestały go bijący. "W gwizdek!" płakał; A trzy żywe biczaki wystrzeliły w gwizdek, jak trzy węże idące w dziurę. Prawie nie mógł wierzyć, że byli w ogóle, gdyby nie był dla bolesności jego pleców.

"Biorę ten dom" – zawołasz dzieci. "To zapłaci za rzepy i umieścić wszystko w porządku."

"Kto wie?" powiedział stary; I podziękował dzieciom i wyruszył do domu przez zielony las.

"Good-bye" – zawołał małe queer dzieci. Ale jak tylko zaczął, zapomnieli o nim. Kiedy spojrzał na ich rękę, a nie, że jeden z nich myślał o nim. Znów wzrosły na dachu chaty, skakając na siebie i tańcząc i czołgając się, i przewracając się na dachu i wspinać się ponownie, jakby nie robią nic innego przez cały dzień i nic nie zrobili w przeciwnym razie do końca świata Jak tylko przyszedł do drzwi chaty, starej kobiety, która siedziała w środku licząc złotych kawałków, podskoczył i zaczęła bić się.

"Co dzieci oszalały cię z tym razem? " krzyczała na niego.

"Dali mi fajkę whistle" – mówi stary człowiek, "i nie zamierzają już ukraść rzepę"

"Rura gwiazda! " krzyczała. "Co to jest dobre? Jest gorzej niż obrus i chuda stara koza."

Stary człowiek nic nie powiedział.

"Daj mi! " krzyczał starą kobietę. "Byli moimi rzepami, więc jest to moja rura gwizdek."

"Cóż, cokolwiek robisz, nie dmuchaj w nim", mówi staruszek, a on ręce nad fajką whistle.

Nie słucha go.

"Co?" mówi, że; "Nie wolno im wysadzić własną fajkę whistle?"

i dzięki temu umieściła fajkę gwizdną do ust i blew.

Out Skoczył trzy żywe bicze, przeleciał W powietrzu i zaczął pokonać swoją falę! ! few! – Jeden po drugim. Gdyby starzy się starego człowieka boli, to nic dla tego, co zrobili do Cross Stare Woman.

"Zatrzymaj ich! Zatrzymaj ich!" Krzyknęła, biegając w ten sposób i w chacie, z biczami latającymi po tym, jak cały czas ją bije. "Nigdy więcej się nie skalę. To moja wina. Ukradłem magiczny obrus i umieściłem stary zamiast tego. Ukryłem to w żelaznej skrzyni. Pobiegł do żelaznej klatki piersiowej i otworzyła go i wyciągnęła obrus. "Zatrzymaj ich! Zatrzymaj ich!" Wrzasnęła, podczas gdy biczaki położyły go ciężko i szybko, jeden po drugim. "To moja wina. Koza, że ​​kicha jest ukryte w krzakach. Koza przy drzwiach jest jednym ze starych. Chciałem dla siebie złota. Ale stara kobieta biegała o chacie tak szybko, z biczami latającą po nią i bijąc ją, że nie mógł go wyciągnąć z jej rąk. W końcu go złapał. "W gwizdek", mówi, że on i umieścić go na ustach i wrzask.

Za chwilę trzy żywe bicze ukryte w gwizdku. I była cross stara kobieta, całuje rękę i obiecując, że nigdy więcej się nie jechali.

"W porządku", mówi staruszek; I przyniósł kichanie koziołek z krzaków i zrobił to kichanie trochę złota, żeby mieć pewność, że to taka koza i żadna inna. Potem położył obrus na stole i kazał mu się odwrócić. Nadleczył i zszedł ponownie z najlepszą kolacją, która kiedykolwiek ugotowana, tylko czeka na zjedzenie. A stary człowiek i stara kobieta usiadła i jedli, dopóki nie mogli już jeść. Stara kobieta potarła się teraz i znowu. A stary człowiek też potarł. Ale między nimi nie było przekroju, a oni poszli do łóżka śpiewającego jak Nightingales.

"Czy to koniec?" Maroosia zawsze zapytała.

"Czy to wszystko?" zapytał Vanya, choć wiedział, że nie było.

"Nie całkiem" – powiedział stary Piotr; "Ale opowieść nie pójdzie szybciej niż mój stary język".

rano stara kobieta zapomniała o jej obietnicy. I po prostu z przyzwyczajenia, ustanawiła o zberzaniu starego człowieka, jak gdyby bicze nigdy nie wyskoczyły z gwizdku. Zgrzeciła go do spania zbyt długo, wysłała go na górze, z dużą ilością przekraczających słów po nim, aby udać się na szczyt Dovecot, aby zobaczyć, jak te rzepy wsiadały.

po trochę starego Mężczyzna zszedł Powiedziałem, że dzieci powiedziały, że już nie kradną."

"Nie wierzę, "powiedziała stara kobieta. "Zobaczę dla siebie. And if any are gone, you shall pay for it, and pay for it well.”

Up she jumped, and tried to climb the stairs. But the stairs were narrow and steep and twisting. She tried and tried, and could not get up at all. So she gets angrier than ever, and starts scolding the old man again.

“You must carry me up,” says she.

“I have to hold on with both hands, or I couldn’t get up myself,” says the old man.

“I’ll get in the flour sack, and you must carry me up with your teeth,” says she; “they’re strong enough.”

And the old woman got into the flour sack.

“Don’t ask me any questions,” says the old man; and he took the sack in his teeth and began slowly climbing up the stairs, holding on with both hands.

He climbed and climbed, but he did not climb fast enough for the old woman.

“Are we at the top?” says she.

The old man said nothing, but went on, climbing up and up, nearly dead with the weight of the old woman in the sack which he was holding in his teeth.

He climbed a little further, and the old woman screamed out,–

“Are we at the top now? We must be at the top. Let me out, you old fool!”

The old man said nothing; he climbed on and on.

The old woman raged in the flour sack. She jumped about in the sack, and screamed at the old man,–

“Are we near the top now? Answer me, can’t you! Answer me at once, or you’ll pay for it later. Are we near the top?”

“Very near,” said the old man.

And as he opened his mouth to say that the sack slipped from between his teeth, and bump, bump, bumpety bump, the old woman in the sack fell all the way to the very bottom, bumping on every step. That was the end of her.

After that the old man lived alone in the hut. When he wanted tobacco or clothes or a new axe, he made the goat sneeze some gold pieces, and off he went to the town with plenty of money in his pocket. When he wanted his dinner he had only to lay the tablecloth. He never had any washing up to do, because the tablecloth did it for him. When he wanted to get rid of troublesome guests, he gave them the whistle to blow. And when he was lonely and wanted company, he went to the little hut under the pine trees and played with the little queer children.

Zostaw komentarz!

Komentarz zostanie opublikowany po weryfikacji

Możesz zalogować się za pomocą swojej nazwy użytkownika lub zarejestrować się na stronie.